Miodożer

ADHD i autyzm – to nie moda, to neurobiologia: Wyznania „Miodożera”

Wstęp – niezrozumienie neuroatypowych

Przez lata nasłuchałem się, że ADHD czy autyzm to wydumane problemy naszych czasów. Że niby „kiedyś tego nie było”, a dziś nagle wszyscy mają ADHD, bo to jakaś moda. Za każdym razem, gdy to słyszę, czuję, jak we mnie wrze. Nie – ADHD, ADD, autyzm, zespół Aspergera to nie żadna hipsterska fanaberia ani efekt nadgorliwych psychologów. To konkretne różnice w pracy mózgu, znane nauce od dekad. Szacuje się, że zespół nadpobudliwości z deficytem uwagi dotyczy milionów ludzi na całym świecie. ADHD i spektrum autyzmu to zjawiska neurobiologiczne, a nie „trend”. Żyjemy po prostu w czasach, gdy wreszcie umiemy je lepiej diagnozować i nazywać – i całe szczęście, bo przez to więcej osób może zrozumieć siebie, zamiast całe życie czuć się „dziwakami

A jednak nadal spotykam się z niezrozumieniem. Ludzie rzucają teksty w stylu: „Weź się w garść, kiedyś dzieciaki były po prostu niegrzeczne, a nie jakieś ADHD”. Albo: „Autyzm? Teraz każde dziecko niesmiałe jest autystyczne?”. Te stereotypy bolą, bo bagatelizują prawdziwe cierpienie i wysiłek osób neuroatypowych. To tak, jakby komuś z astmą powiedzieć: „Kiedyś dzieci po prostu sapnęły i tyle, a nie wymyślały chorób”. Tylko że my, neuroatypowi, naprawdę istniejemy – z naszym chaosem myśli, nadwrażliwością, unikalnym spojrzeniem na świat. I przyszedł czas, by o tym opowiedzieć z pierwszej osoby, szczerze, bez pardonu i z pasją. Bo mam dość bycia traktowanym jak modna etykietka. Jestem żywym dowodem na to, że to prawdziwe.

Moja historia i coming out

No to wyrzucam to z siebie: mam ADHD. Oficjalnie zdiagnozowane, czarno na białym. Mało tego – wiele wskazuje, że jestem też na spektrum autyzmu (Asperger). Taka neuroatypowa podwójna randka. Czy trudno mi to przyznać? Kiedyś było cholernie trudno. Wpojono mi, że facet, który jest roztrzepany, „ma słomiany zapał” albo odpływa myślami na własną planetę, to po prostu nieogarnięty leniuch. Przez lata sam siebie tak nazywałem. Dziś już wiem, że mój mózg po prostu działa inaczej. I wiesz co? Ulżyło mi. To jest mój coming out – przyznaję przed światem (i sobą samym), że całe życie byłem neuroatypowy.

Patrzę wstecz na moje dzieciństwo i wszystko staje się jasne. W podstawówce byłem tym dzieciakiem, który wiercił się na krześle, gapił przez okno, zamiast słuchać nauczyciela, i potrafił zgubić zeszyt zanim doszedł z klasy do szatni. Zawsze coś zapominałem – pracy domowej, kapci, głowy… no dobra, głowy akurat nie, ale rozumiesz przekaz. 😉 Równocześnie godzinami mogłem opowiadać z zapałem o dinozaurach czy, później, o treningu siłowym – o ile temat naprawdę mnie fascynował. Ten paradoks ADHD: brak koncentracji na nudnych rzeczach, a hiperfokus na to, co nas pasjonuje. W domu wieczny bałagan w papierach, w głowie milion myśli naraz. Emocje? Od zera do stu w sekundę – łatwo wpadam w szał, równie łatwo się wzruszam. Życie na najwyższych obrotach, choć czasem silnik prycha i gaśnie.

A spektrum autyzmu? Tu sprawa nieco subtelniejsza, bo wychowałem się zanim ktokolwiek myślał o „Aspergerze” u dzieciaka, który po prostu jest trochę inny. Ale jak spojrzę prawdzie w oczy: to też ja. Zawsze byłem społecznie nieporadny. Small talky, gierki towarzyskie – nie znosiłem tego i nie rozumiałem, czemu ludzie nie mogą po prostu mówić wprost. Wolałem książki, swoje zainteresowania, no i treningi, zamiast dyskotek czy spontanicznych wypadów (spontaniczność to wróg planu, a plan dawał mi bezpieczeństwo). Mam nadwrażliwość na bodźce – hałas doprowadza mnie do szału, tłumy męczą, pewne tkaniny na skórze irytują bardziej niż przeciętnego człowieka. Brzmi znajomo? Kiedy dowiedziałem się o zespole Aspergera, uderzyło mnie to jak obuchem: toż to cały ja. Co ciekawe, ADHD i ASD często idą w parze – i nie jestem tu wyjątkiem.

Dlaczego więc dopiero teraz o tym mówię? Bo zajęło mi lata zrozumienie i akceptacja siebie. To jest ten moment, gdy przestaję się wstydzić. Mam ADHD. Mam cechy autystyczne. I to jest okej. Nie, więcej – to jest część mnie, z którą w końcu nauczyłem się żyć, ba, wykorzystać ją na plus (o czym za chwilę). Ale zanim przejdę do tego, co mi pomogło, chcę rozprawić się z paroma mitami i wyjaśnić, czym te skróty ADHD/ADD/ASD tak naprawdę są od strony naukowej. Bo wiedza daje moc – moc zrozumienia, że nie jesteśmy leniwi czy głupi, tylko mamy inne mózgi.

ADHD i autyzm – czym naprawdę są?

ADHD. Wbrew stereotypom to nie jest po prostu „brykanie rozpieszczonego dzieciaka” ani efekt nadmiaru cukru. ADHD to zaburzenie neurorozwojowe – nasz mózg rozwija się i pracuje trochę inaczej od dziecka. Podstawowy mechanizm? Chemia mózgu. U osób z ADHD szwankuje regulacja dwóch kluczowych neuroprzekaźników: dopaminy i noradrenaliny. Mówiąc prościej – nasz mózg cierpi na notoryczny niedobór dopaminy w obszarach odpowiedzialnych za kontrolę uwagi i hamowanie impulsów. Dopamina to taki neurochemiczny coach od motywacji i koncentracji. Gdy jest jej za mało w korze przedczołowej, trudniej utrzymać uwagę nawet na ważnych zadaniach. Braki dopaminy i noradrenaliny w prążkowiu (centrum nagrody w mózgu) sprawiają z kolei, że ciężko nam stopować impulsy i oceniać konsekwencje – dlatego najpierw robimy, potem myślimy.

To jeszcze nie wszystko. Różnice w ADHD widać też w budowie i pracy mózgu. Badania obrazowe pokazują m.in. mniejszą objętość części kory przedczołowej (planowanie, koncentracja, kontrola emocji) oraz inne funkcjonowanie układu nagrody. Móżdżek – odpowiedzialny za koordynację ruchową i niektóre funkcje poznawcze – bywa mniejszy lub działa inaczej, co może tłumaczyć typową „niezręczność” czy problemy z motoryką u części dzieci z ADHD.

Co z sieciami neuronalnymi? W zdrowym mózgu, gdy skupiasz się na zadaniu, wyłącza się tzw. sieć trybu domyślnego (DMN – Default Mode Network), odpowiedzialna za błądzenie myślami. U osoby z ADHD ta sieć nie potrafi się uciszyć w odpowiednim momencie. Efekt? Zamiast skupić się na raporcie do pracy, mózg nagle podsuwa „ciekawe, co słychać u starego kumpla…”, po czym odlatujesz. Z kolei sieć wykonawcza (central executive) działa słabiej – trudniej o organizację, planowanie, trzymanie kursu.

Spektrum autyzmu (ASD). Autyzm nie sprowadza się do stereotypu „dziecka, które siedzi w kącie”. To złożone spektrum wpływające na komunikację, interakcje społeczne, odbieranie bodźców i zachowanie. Wiele dzieci ze spektrum ma wczesnodziecięcy okres szybszego wzrostu mózgu, co może skutkować nadmiarem połączeń. Często obserwuje się lokalne „nad-łączenie” i słabsze połączenia odległych regionów – co utrudnia integrację informacji z różnych zmysłów.

Przetwarzanie twarzy i emocji bywa inne: neurotypowi skupiają wzrok na oczach, osoby ze spektrum – częściej na ustach czy innych punktach. W badaniach opisuje się też różnice w układzie GABA (hamowanie/pobudzenie), podwyższoną serotoninę we krwi oraz zmiany w strukturach jak amygdala. W skrócie: autyzm to również kwestia innej neurobiologii, a nie „wymysł wychowawczy”.

Podsumowując: ADHD i ASD nie są modą ani lenistwem, tylko inaczej działającym mózgiem. Punkt. Ta inność bywa trudna, ale niesie też atuty – kreatywność, nieszablonowe myślenie, pasję, hiperfokus w tym, co nas kręci.

Sport jako mechanizm przetrwania i ulga dla mózgu

Mówią, że sport to zdrowie. Banał? Pewnie. Ale dla takich jak ja sport to coś więcej – lekarstwo i medytacja w jednym. Wielu neuroatypowych ciągnie do aktywności, bo reguluje to układ nerwowy. W moim przypadku od pierwszych treningów poczułem, że po ruchu wreszcie mam spokój w głowie.

To nie tylko endorfiny. Ćwiczenia fizyczne podnoszą poziom dopaminy i noradrenaliny – dokładnie tych neuroprzekaźników, których w ADHD brakuje. Po porządnym treningu lepiej się koncentruję, jestem spokojniejszy, mniej impulsywny. Druga rzecz: struktura i rytuał. Trening daje plan dnia, jasne zasady, mierzalny cel. Na macie czy siłowni wreszcie czuję, że wiem co robię. To świat prostszy niż zawiłe relacje i papierologia.

Dla osób ze spektrum sport to często upust napięcia i sposób na przeciążenie bodźcami – powtarzalny ruch uspokaja, praca z ciałem uziemia. W praktyce widzę to u podopiecznych: neurotypowi czy nie, wszyscy korzystają psychicznie; neuroatypowi często mają podwójny bonus – lepszy nastrój i okiełznany umysł.

Mit: „to nie choroba, bo nawet twórca tak powiedział”

Pora na mit, który wraca jak bumerang. W sieci krąży cytat z dr Bruce’a D. Perry’ego, który miał powiedzieć, że „ADHD nie jest prawdziwą chorobą” – i już, „temat zamknięty”. Problem w tym, że to klasyczny cherry picking. Perry nie twierdzi, że ADHD „nie istnieje”. Mówi, że łatka „choroba” bywa stygmatyzująca i że ADHD to opis zestawu objawów o różnych podłożach, a nie jedna, jednolita jednostka z jednym biomarkerem. To ważna różnica.

Jeśli nie będziemy uprawiać intelektualnej gimnastyki na jedno zdanie wyrwane z kontekstu, to przekaz brzmi tak: nazewnictwo jest niedoskonałe, ludzie są różni, szukajmy przyczyn i pomagajmy mądrze – szerzej niż tylko tabletką. Zgoda. Ale z tego nie wynika, że mamy bagatelizować realne trudności i odmawiać ludziom wsparcia. ADHD pozostaje realnym zaburzeniem neurorozwojowym, uznanym klinicznie. Termin to narzędzie – człowiek jest ważniejszy.

Zachęta do autodiagnozy i szukania pomocy

Myślisz: „Kurde, to cały ja”? Zrób pierwszy krok. Autodiagnoza nie jest piece of paper, tylko początek zrozumienia. Przejdź testy przesiewowe, zrób notatki o swoich objawach. Potem idź dalej – do psychologa/psychiatry, najlepiej kogoś, kto ogarnia ADHD/ASD u dorosłych. Diagnoza w dorosłości to żaden wstyd – może być przełomem. Zyskasz język do opisania tego, co się w Tobie dzieje, i dostęp do realnych narzędzi: terapia, farmakoterapia, coaching, techniki pracy wykonawczej.

I co najważniejsze – przestaniesz się obwiniać, że jesteś „leniem” albo „dziwny”. Nie jesteś. Jesteś inny. I to jest w porządku.

Zakończenie i zaproszenie do współpracy

Neuroatypowy mózg to nie wyrok. Bywa trudny, ale potrafi być potężny. Ja – gość z ADHD i cechami Aspergera – dzięki tej inności odnalazłem swoją ścieżkę: trening, dietetyka, praca z ludźmi, którym „standardowy system” nie służy. Umiem hiper-skoncentrować się na tym, co ważne, wgryźć się w temat, dowozić efekty – a energię, której kiedyś się wstydziłem, przekuwam w napęd do działania.

Jeśli chcesz kogoś, kto:

  • rozumie neuroatypowość z autopsji,
  • łączy fizjologię, trening i dietę z praktycznymi strategiami dla ADHD/ASD,
  • nie będzie Ci wciskał mantry „weź się w garść”, tylko zaprojektuje system pod Twój mózg,

to zapraszam do współpracy treningowo‑żywieniowej. Zrobimy plan, który Cię trzyma w ryzach, ale nie zabije nudą po trzech dniach. Dobierzemy narzędzia do regulacji, sen, żywienie, obciążenia – tak, byś wreszcie czuł/a kontrolę.

Stay neuro, stay strong. – Miodożer


Bibliografia i źródła

Zdjęcie profilowe autora

Marcin Zając

WSPÓŁPRACA HYBRODOWA

Informacje ogólne

Cele i marzenia

Dieta i suplementacja

Trening i aktywność

Rytm dobowy i sen

Typowy dzień i tydzień

Stan zdrowia i kondycja

Przegląd formy

Dodatkowe pytania

INDYWIDUALNA WSPÓŁPRACA ONLINE

Informacje ogólne

Cele i marzenia

Dieta i suplementacja

Trening i aktywność

Rytm dobowy i sen

Typowy dzień i tydzień

Stan zdrowia i kondycja

Przegląd formy

Dodatkowe pytania